Szczęściarzem jest każdy, kto w dzieciństwie miał obok siebie własną mamę. Tego szczęścia nie miała większość dzieci, wśród których obecnie jestem. Niedawno powróciłam na Madagaskar, by kolejny raz pracować i pomagać jako wolontariusz. Tym razem moim domem jest ośrodek dla wyjątkowych dzieci. Trafiają tu np. jeśli ich mama zmarła podczas porodu, jeśli rodzina porzuciła dziecko z powodu jego niepełnoprawności umysłowej lub fizycznej albo jeśli z powodu ubóstwa rodziców dziecko jest dramatycznie niedożywione.
Każdy dzień w tym miejscu, to wiele doświadczeń, obserwacji, emocji. Na dłuższe opowieści jeszcze przyjdzie pora. Teraz chciałabym podzielić się krótką historią. Niedawno rozdałam dzieciom kolorowe długie wstążki. Gdy przywiązały je do znalezionych patyków, powstały zabawki. Dzieci z okrzykami radości biegały i wzmacniały wstążkami. To radosne i głośnie zamieszanie spowodowało, że z głównego budynku „wybiegło dwoje innych dzieci. Każde z nich pełzło, odpychając się rekami, ponieważ ich nogi są zdeformowane i niesprawne. Dałam więc wstążki również tym dzieciom, pokazując jak mogą się nimi bawić. Wtedy zobaczyłam, że pierwszy raz się śmieją! Ich twarze dosłownie promieniały z radości. Chwilę później wyjęłam kamerę, by uwiecznić ten niezwykły moment. Filmowałam jednak bardzo krótko, bo łzy płynęły mi po policzkach, gdy widziałam jak szczęśliwe jest tych dwoje.
– To dla Was tu jestem! – pomyślałam. Potem otarłam łzy i chwyciłam za koniec jednej ze wstążek, by machać nią razem ze śmiejącym się dzieckiem.
Pozdrawiam
Iwona