„Nie jest trudno być dobrym, wystarczy tylko chcieć” – inspirowane słowami wielkiego werbisty O. Mariana Żelazka, dwie wolontariuszki Werbistowskiego Wolontariatu Misyjnego „Apollos” – Jolanta Stolarczyk oraz Martyna Jędroszyk postanowiły sprawdzić, na czym polega „bycie dobrym” na Madagaskarze. Mijają już dwa miesiące od kiedy żyją w malgaskiej rzeczywistości, którą krok po kroku przybliża im O. Czesław Sądecki. Wolontariuszki prowadzą zajęcia plastyczne dla dzieci, pomagają uczyć języka francuskiego i próbują wprowadzić do szkoły trochę koloru. Oczywiście mowa tu nie tylko o kolorze skóry, który wzbudza niemałe zainteresowanie okazywane okrzykiem: vazaha!, będącym określeniem na białego człowieka. Życie w bliskim sąsiedztwie kościoła oraz szkoły i związane z tym zwyczajne bycie z drugim człowiekiem dyskretnie pozwalają stać się częścią lokalnej wspólnoty. Niemałego uroku pobytowi na malgaskiej lądzie dodaje zapierająca dech w piersiach natura, wobec której nie sposób przejść obojętnym. Dla przybysza z Europy bez wątpienia żaden dzień na Madagaskarze nie jest taki sam, a kolejne doświadczenia obyczajów prowadzą do wniosku, że charakterystyki tej wyspy nie da się zawrzeć w jednej krótkiej opowieści. Nie ulega wątpliwości, iż chęć świadczenia mądrego wsparcia oznacza gotowość na zapoznanie się ze sposobem postrzegania świata przez człowieka wychowanego lub dorastającego w innej kulturze niż nasza. To, co w europejskim rozumieniu jest „dobre”, niekoniecznie nadaje się do wykorzystania na innym kontynencie. Pierwsze zderzenie z wolontariatem misyjnym prowadzi również do przeświadczenia o prawdziwości słów: „dając siebie- otrzymujemy” (i to często znacznie więcej niż możemy zaoferować), a także pewności, że z Afryki nie sposób wrócić takim samym…
Martyna Jędroszyk